Wiedziałam, ze kiedyś nadejdzie ten dzień...mogę teraz powiedzieć "Mac, mam i ja!" Mial być rebel czyli mój idealny kolor jesienno/zimowy. Na moje (nie)szczęście w każdym Douglasie i mac'u były one wyprzedane, a ponieważ mam "djuba", postawiłam na PINK! A jak! No i padło na girl about town. Od paru lat lubuje sie w różowych pomadkach, błyszczykach, tintach ...etc. A ten kolor jest idealny. Nie jest neonowy, ale w delikatny sposób przyciąga swoja uwagę. Jak na mój gust idealny na codzien i na wyjścia. Nooo i nareszcie rozumiem zachwyt dziewczyn nad ich jakością...jest niesamowita!
Dodaje skromnie, ze zdjęcia sa użyczone z internetu.
4 komentarze:
Ja też wczoraj na różowo usta sobie wysmarowałam, bo bylam cała czarna z fuksjowo-rózową tulipanką spódniczką:-) i troszke sie na początku czułam jak dzidzia piernik,ale co zebralam komplementów,to szok. Nie umiem przyjmować komplementów, cala sie chce zapaść pod ziemie...Serio, to sie aż popłakalam, ogólnie miałam miły dzień,az mi w głowie huczało,więc różowa diorowska szminka jaką sie wymalowałam, chyba zostanie wpisna na liste stałych zakupów;-) choc ta mac'owska też mi sie spodobała:-) i musze ją obczaić
Mam nadzieje, ze juz wszystko dobrze, ja nie to smigaj po rozowa szminke, moze poprawi co humor ;) A ta mac polecam :)
PS. jest jeszcze wiele innych rozowych ktore posiadam i moge polecic, wiec jak cos to krzycz ;)
Ale ja mialam super ten piątek:-) Poplakalam sie ze wruszenia:-)))Opowiem Ci kiedyś:-)
Prześlij komentarz